| O tym przystojniaku będzie tu mowa :-). I o jego przybranej siostrzyczce, która jeszcze do nas nie dołączyła. |
Szafirka
„wytropiłam” na tablica.pl. Miałam zadzwonić dopiero za 2 dni, czyli 1 dzień po
moich urodzinach. Ale po rozmowie z moim rodzicielem zadzwoniłam 19-go kwietnia
i tegoż samego dnia, po wizycie w sklepie zoologicznym, przyniosłam kicia do
domu.
Przez
całą drogę do domu (która nota bene trwała tylko 10 minut piechotą) darł się w
plecaku niemiłosiernie, ale w domu otwarłam plecaczek i kić wypełznął z niego
bez obaw. „Wypełznął” – bo kić nie umiał jeszcze dobrze chodzić, łapki się
chwiały, plątały, co samo w sobie było dość zabawnym widokiem. Rozpoczęło się
zwiedzanie mieszkania i gorączkowe myśli właścicielki, czyli mnie, jak ja sobie
z takim maleństwem poradzę :-). Bo okazało się, że Szafirek miał zaledwie prawie 4
tygodnie, a nie 7 – jak napisano w ogłoszeniu.
Przedstawiam Wam Szafirka:
![]() |
| Pierwsze chwile po przyniesieniu Jegomościa do domu i rozpoczęciu zwiedzania mieszkania od... wersalki :-). 19.04.2012 r. |
Przy takim maluchu stanowiło to
ogromną różnicę. Przede mną był czas nieprzespanych nocy, sprzątanie po kotku,
karmienie go strzykawką, bo jeść toto nie umiało, i uczenie go dosłownie
wszystkiego. Z obserwacji wynikło, że kić potrafił jedynie podrapać się i
troszkę wypucować sierść. A ja sama nic o wychowaniu takich malutkich kociąt
nie wiedziałam. No ale jakoś daliśmy radę. Początkowo Szafirek w większości
spał i spał „na żądanie” – czyli gdy tylko położyłam go na jego kocyku.
| A tu rzeczone spanie "na żądanie" :-), 19.04.2012 r. |

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz